Jak wiadomo, a jak nie to przypomnę, w sobotę do południa idę na spcer którego droga wiedzie poprzez pobliski pchli targ na którym kupuję wydawnictwa muzyczne z lat dawno minionych. Nie inaczej było dzisiaj.
Śniegu wpardzie jeszcze nie ma ale, jest mroźno, temperatura poniżej zera, z tego powodu nie miałem ochoty na spacer ale przemogłem się.
Śniegu wpardzie jeszcze nie ma ale, jest mroźno, temperatura poniżej zera, z tego powodu nie miałem ochoty na spacer ale przemogłem się.
Perspektywę mam taką
Wybór wydawnictw na pchlim targu z racji niskiej temperatury był bardzo skromny już myślałem że, pierwszy raz nic nie kupię ale, ten pierwszy raz jeszcze nie dziś. Dziś kupiłem wydawnictwo odprężająco-usypiające Państwowego Zakładu Wydawnictw Lekarskich. Ha, ha, ha.
Zagranicznych wydawnictw zazwyczaj nie kupuję ale, skusiła mnie cena - 8 złotych - poza tym zawsze taki skladaczek z przebojami z lat 70-tych chciałem mieć bowiem dobrze się tego słucha w czasie długich podróży samochodem.
Mocno przekrojowe wydawnictwo, od Toma Jonesa do Sex Pistols.