środa, 10 kwietnia 2013

Metal Muza







Żarty skończyły się, łoją konkretnie ;-)

Legenda




Wpis ten dedykuję mojej mamie, która ładnie mnie ubrała, wzięła za rękę i zaprowadziła do wiejskiej, małej, biblioteki. Nie lubiłem tam chodzić.
Dziś wiem, jak bardzo myliłem się.        


Płyta zespołu Armia, Legenda, doczeka się wielu wydań, na różnych nośnikach, to które widzicie poniżej było pierwszym wydaniem.

Wtedy w roku 1991, nie wiedziałem, że taka płyta ukazała się, miałem inne priorytety w życiu, ale też wyrosłem już trochę z nastolatka, który latał po sklepach płytowych za kolejną nowa płytą. Owszem, nagrania z tej płyty, przypadkowo, w radio słyszałem.
Dziś mam więcej wolnego czasu, mogę wrócić do zainteresowań z pryszczatych lat. Wymyśliłem sobie, że będę starał się słuchać tych płyt z analogowych wydań, gdyż bardziej podoba mi się takie brzmienie, a i zabawy więcej.
Bo co to za radocha, kliknąć dwa razy i pobrać muzykę z internetu?

Wierzcie mi, chciałem kupić tą płytę, ale jak zobaczyłem jej ceny na aukcjach to ochota na zakup przeszła mi, aż takim winylomaniakiem nie jestem, aby wydawać 120-150 złotych za płytę. W sklepach dawno już takich płyt niema.
Skąd więc ją mam?
Z biblioteki publicznej. Co prawda w mojej nie mieli, ale poszukałem takiej która ma i poprzez dział wypożyczeń między bibliotecznych poprosiłem o wypożyczenie. Trochę to trwało, za pierwszym razem przysłali wydanie na płycie CD. "Nie ze mną takie numery Brunner" W końcu, po dwóch miesiącach, zrealizowali moje zamówienie w wersji takiej jak chciałem. O to, właśnie to, w tym cały urok, na tym polega zabawa.
Dodatkowo, co można zobaczyć egzemplarz jest nowy, nie grany, w stanie takim jak ktoś, ponad 20 lat temu, położył go na półkę.

Co prawda, na okładce stoi napisane "Made In Poland" ale, co można również zobaczyć na zdjęciu poniżej, pod ładnymi czarnymi labelami, pod spodem, jest charakterystyczny czerwony label radzieckiej firmy "Melodia", oraz numery matryc, również charakterystyczne, zaczynające się od "C90"
Widać też, że płyta kosztowała wtedy 32 tys złotych. Hmmm, to musiało być jeszcze przed denominacją, ale denominacja to chyba była w stosunku 1: 10 000, więc co? Płyty wtedy były takie tanie? Z przeliczenia wychodzi, że kosztowały 3,20 złotych ? Na pewno nie były tak tanie, proste przeliczenie wprowadza tutaj w błąd, ale nie pamiętam już jak to było.

Nie napisałem nic o muzyce. Raz, o tych nagraniach, chyba, wszystko już, co istotne, napisano, dwa, płyty jeszcze nie słuchałem, trzy, ponoć, tak gdzieś przeczytałem, że mamy tutaj inny miks tych nagrań, niż na edycji CD. To się okaże, idę więc posłuchać............








 ps: fotki są, jakie są, jak znajdę czas, to zrobię ładne skany, na pamiątkę.
  
     [edycja]

Czy to inaczej zmiksowane wersje, w stosunku do edycji CD? Inaczej.
       

Rytmy metalowców

Przypominałem, chyba, dwa lata temu, albo dawniej, ten winyl. Przypominałem, z egzemplarza kompletnie zniszczonego, w dodatku bez okładki, niestety innego było brak.
Dosłownie przed chwilą kupiłem ten winyl, za 5 złotych, w dobrej kondycji, na ile dobrej to się okaże, jak płyta do mnie dotrze, jeszcze przed weekendem.
Zabawna historia jest taka, że kupiłem ten egzemplarz od fana metalu, znaczy się muzyki metalowej. Na prawdę.
Kto wydawnictwo zna, to wie, że to kultowe wydawnictwo z serii ZL, winylowej, Polskich Nagrań. Grają amatorskie zespoły, z przyzakładowych świetlic. Były takie. Chyba nie prędko dziś zasnę ;-)
Byli jeszcze, w tej serii, górnicy, chemicy, i petrochemicy, leśnicy, telegrafiści, oraz Ptaki Polskie - cokolwiek to znaczy. ;-)
http://www.kppg.waw.pl/plyta.php?plyta=8825

wtorek, 9 kwietnia 2013

Alex Band - Za kierownicą





Jak myślicie? Jest szansa, że ten ponad 30 letni zbytek zagra w sposób, taki aby dało się tego słuchać? ;-) 
Szansa zawsze jest ;-),  ale tutaj nie ma żartów, gąbka ze starości skruszała, rozleciała się w pył, etykieta na kasecie odkleiła się, w dodatku egzemplarz był zalany. Nie widać tego na poligrafii, bo ją doprowadziłem do porządku ;-)

Cenne wydanie, bo edycji na płycie winylowej nie było, ani żadnej innej. Zestaw przebojów, w instrumentalnym opracowaniu na orkiestrę rozrywkową. Grano kiedyś takie nagrania w radio. Dziś się nie gra nagrań instrumentalnych w radiu. Pamiętam, też, że grano je w TV, pod planszą do regulacji odbiornika telewizyjnego.  

Zauważyliście cenę. 120 złotych, czyli drożej niż płyta winylowa w tamtym czasie. Mimo, przecież, gorszej jakości dźwięku. Dlaczego? Dlatego, że tak zwany wsad dewizowy był dużo większy niż w przypadku płyty winylowej.
 Co miał wspólnego Wifon z miastem Kielce? Tego nie wiem.

[edycja]

To bardzo ciekawy temat, takie nagrania, z pogardzanego, czasem, stylu "sweet music" Nie pokusił się, żaden współczesny wydawca, o antologie takich nagrań. Mówimy o polskich wykonawcach. Wiele nagrań, wtedy, powstało na zamówienie "zachodnich" wydawców, niektóre wydano na winylach. Dziś te płyty są mało osiągalne, a jak są, to są drogie. Niestety.

Restauracja.

Bywa czasem tak, że trafia się egzemplarz płyty winylowej w dobrej kondycji, ale tu i ówdzie występuje drobne trzaski i inne drobne błędy. Można wtedy pokusić się o ich naprawienie. Jak egzemplarz jest bardzo zniszczony, też możemy spróbować trochę tych błędów poprawić, ale efekt będzie daleko bardzo nas niezadowalający, stracimy tylko bezcenny, bo dany nam raz, czas. Lepiej pójść na spacer.
Potrzebne będą nam, zgranie płyty winylowej w formacie wav, edytor dźwięków, słuchawki, tylko nie takie, używane do programu Skype, bo niewiele na nich słychać.
Ja proponuję użyć programu Adobe Audition, na przykładzie którego pokażę jak drobne błędy można poprawić.
Wgrywamy plik wav do programu, w domyślnych ustawieniach programu zobaczy wgrany plik z dźwiękiem w trybie Waveform Display.

  
W tym trybie, niewiele da się zobaczyć, dlatego wybieramy inny tryb widoku, taki jak na obrazku poniżej:

    
Na dole mamy narzędzia, powiększenia, zbliżenia, uwaga, w pionie i poziomie, oraz przyciski odtwarzania, pauzy, itp
Naciskamy przycisk play i słuchamy, do momenty gdy usłyszmy trzask, brud, który chcemy usunąć. Zaznaczy dany fragment, powiększamy do momentu aż zlokalizujemy dokładnie "szkodnika" W przypadku trzasku będzie, zazwyczaj, wyglądało to tak:


  Zaznaczymy tylko fragment z trzaskiem, plus fragment trochę, przed i po wystąpieniu błędu, czyli tak jak poniżej:


Z menu po lewej, wybieramy funkcję "Automatic Click Remower" Która ma kilka poziomów usuwania trzasków, oraz sami możemy te poziomy ustawić. Zwykle wystarczy poziom domyślnie proponowany przez funkcję. 
Naciskamy ok. Następnie odsłuchujemy dany fragment, z którego usuwaliśmy trzask. Jeżeli trzasku nie słychać, oraz co ważne nie słychać naszej ingerencji, w postaci zniekształcenia dźwięku, czynność powtarzamy na kolejnym znalezionym fragmencie gdzie wystąpił trzask. Jeśli trzask nie został usunięty, co widać, lub usunięty został, ale w tym miejscu pojawił się inny błąd, wtedy wybieramy, inne ustawienia Automatic Click Remowera, mniej, lub bardziej, agresywne, lub też zaznaczamy trochę większy fragment z trzaskiem do usunięcia. Możliwości jest bardzo dużo i na pewno uda się nam zrobić to tak, aby trzask nie był słyszalny, oraz nie było słychać, że szkodnika usunęliśmy. 
Nie używamy tej funkcji na całym nagraniu, mimo, że tak została pomyślana gdyż, jedne trzaski usunie, inne pominie, dodatkowo zinterpretuje fragmenty gdzie błędów nie słychać, jako błędne, i też "poprawi" Taka ingerencja będzie, niestety słyszalna.
Możemy również posłużyć się funkcją pędzla, funkcją bardzo przydatną do usuwania drobnych szmerów, syczeń, stukotów i innych, ale drobnych błędów
Idea jest ta sama, wyłuskujemy dany fragment, gdzie słyszymy błąd, zaznaczy go. Dobieramy szerokość pędzla, zawsze trochę większy od widzianego fragmentu z brudem. Zamalowujemy ten fragment, działa to na zasadzie retuszu
Nie jest to łatwe, malować, możemy tutaj malować, w pionie, poziomie, i innych kierunkach. Kluczowe, dla dobrego efektu, jest zamalowywanie bardzo małych fragmentów 
    bardzo małym pędzlem. Bardzo często trzeba odsłuchiwać, jakie są efekty naszej ingerencji, co ważne, czy nie słychać naszej ingerencji, w postaci kolejnego błędu. Przy odrobinie wprawy w używaniu tej funkcji można uzyskać zadowalające efekty.


Poniżej funkcja retuszu, użyta do usunięcia, głuchego stukotu - to ta mała żółta kropka ;-) - poprzez "zamalowanie" w poziomie, trochę przed, i trochę po miejscu gdzie widać, słychać, ten głuchy stukot.



Na koniec, rzecz podstawowa, trzeba do tej zabawy mieć dużo cierpliwości, oraz , w nadmiarze, wolnego czasu. 
Oczywiście, można użyć automatycznych funkcji restauracji dźwięku jak, usuwanie trzasków, redukcja szumów, itp, w trybie automatycznym, na całym nagraniu. Dość skutecznie, te funkcje, wyczyszczą wam brudy, na tyle, że jak za jakiś czas posłuchacie tak wyczyszczonego dźwięku, będzie to, najprawdopodobniej, ostatni raz, gdy macie ochotę tego słuchać.

Przypomniała mi się sytuacja z restauracji, takiej w której jada się posiłki.
Zamówiliśmy butelkę bardzo drogiego wina. Kelnerka przynosi nam tą butelkę, stawia na stole i jak gdyby nic wyciera naturalny, - bo butelka przyniesiona z piwnicy - kurz z butelki i etykiety.   
Owszem wypiliśmy, ale już tak nie smakowało.   

Klincz - Jak lodu bryła



Zapraszamy do Trójki - 2

Młodsi, być może, nie wiedzą, starsi pewnie zdążyli zapomnieć, przypomnę więc.
Radiowa Trójka grała kiedyś i takie piosenki, ba, według słuchaczy audycji "Zapraszamy do Trójki" były to najpopularniejsze piosenki w latach 1977/1978.
Ile z tych przebojów ostało się dziś w radiowej Trójce? Wnosząc po różnego rodzaju wydawnictwach CD wydawanych przez radiową Trójkę, np Polski Top Wszech czasów, wnosząc po wynikach organizowanego radiowego plebiscytu Polski Top Wszech czasów,  żadna piosenka nie przetrwała w pamięci współczesnych słuchaczy tego radia. Czy wobec tego, są to piosenki wszędzie zapomniane, lub nieciekawe, złe. Nic z tych rzeczy. Z resztą, posłuchajcie sami.
Śpiewający Jan Ptaszyn Wróblewski to nie częsty przypadek. ;-)