sobota, 20 kwietnia 2013

Wspomnienie z podróży.

Wypadło mi ostatnio przejechać samochodem dość dużo kilometrów. Miałem więc okazję posłuchać kilkunastu płyt. Najbardziej zapamiętałem czas gdy słuchałem płytę zespołu Wishmaster,  Hunting The Man.
Autko którym jechałem to dość ślamazarny pojazd, raczej do używania w mieście niż na długich trasach - możliwości wyboru nie było.  By nie zasnąć, gdy poczułem się znużony podróżą, włożyłem do samochodowego odtwarzacza nieznaną mi płytę, zespołu który znałem z jednego, dość średniego, singla. To było to. Szybkie, zróżnicowane, dynamiczne granie, a przy tym melodyjne, nie sposób zasnąć. Denerwuje trochę wokalista, który zamiast śpiewać warczy, ale, na szczęście, fragmentów instrumentalnych jest zdecydowanie więcej, więc da się strawić ten "śpiew". "Wyrobili się" chłopaki, o kilka długości, mimo że, jak przeczytałem, to tylko demo - nie zgadłbym - to grają już w pelni profesjonalnie, taka też jest produkcja całości, od strony muzycznej, poligraficznej - profesjonalna.
Dobre płyta, ale, oczywiście, nie taka która w pamięci zapada na lata. Pewnie o niej zapomnę, za czas jakiś.
Nie zapomnę, na długo, sposobu w jaki ją słuchałem.
Autko którym jechałem, owszem ślamazarne ale, ma dynamiczny system nagłośnienia dźwięku samochodowego odtwarzacza płyt CD. Dosłownie dynamiczny. Szybciej jedziesz, głośniej gra, wolniej jedziesz gra ciszej.
Tak bardzo mi się to spodobało że, a muzyka z tej płyty prowokuje do takiego zachowania, postanowiłem trochę poszaleć. ;-) Dodatkowo, bo było bardzo ciepło na zewnątrz, opuściłem boczne szyby. Jak grali wolno to zwalnialem, jak
grali szybko, dawałem gaz do dechy - było, chwilami, na prawdę głośno i szybko. No i ten pęd, wpadającego do wnętrza samochodu, powietrza. Znowu mam naście lat, długie pióra, pryszcze na twarzy i słucham metalu - pomyślałem sobie.
Co prawda, na pobliskim parkingu musiałem przez dłuższą chwilę, bo zdrowie już nie te, lata lecą, ochłonąć, ale zabawa była przednia.

ps: Nie polecam, ani tej płyty, ani takiej zabawy, do jazdy po mieście - może skończyć się źle.



piątek, 19 kwietnia 2013

Piosenki z ....... tekstami.

Pierwsza płyta CD z "boxu" poświęconego twórczości Pani Wisławy. Krótka płyta, zdecydowanie za krótka. Ba, wersje nagrań, nieoryginalne, przeważnie.

Piosenki różnych artystów którzy zaśpiewali to co Pani Wisława, genialnie, napisała. Warto pójść do bibliotek, celem zapoznania się, z wersjami oryginalnymi.    


czwartek, 18 kwietnia 2013

Kabaret KLIKA - Live (kaseta)



Wydawnictwo, z początku lat 90, czyli zmiany, zmiany, zmiany, w Polsce.
Władzę przejęli "kryminaliści"  ;-) 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

WISHMASTER - Far Away From The Sun (2010)


"Szczeciński WISHAMSTER serwuje nam kolejne wydawnictwo. Tym razem krótki, dwuutworowy singiel „Far Away From The Sun” z kawałkiem tytułowym oraz coverem Kata „Diabelski Dom cz. II”. Zacznę od coveru, nie ma co rozpisywać się na ten temat, bowiem został zagrany w iście wishmasterowym stylu. Utwór ani trochę nie stracił przez to z swojego uroku, a wręcz zyskał. Natomiast „Far Away From The Sun“ to najnowsze dzieło muzyków z Szczecina. Szybki, melodyjny utwór z wieloma technicznymi zagrywkami, zakończony klimatycznym i nastrojowym zwolnieniem. Warto posłuchać"

Kupiłem, za 5 złotych, trzy płyty CD tego zespołu, to jedna z nich. Takie sobie to granie, ale gitarki, czasem, całkiem sympatyczne.
Poza tym, samo zło, matka wiedźma, diabły, czarty, piekielne moce, antychryst.
  

"Zgniata mnie gniot, marność mnie, mnie, nuda mnie mdli"

To druga płyta, jaką kupiłem Pana Wojtka Waglewskiego, po ponad, prawie, 30 laach. Tą pierwszą była, płyta winylową, pierwsza płyta zespołu Voo Voo, wydana gdzieś tak, około, w połowie lat 80-tych.
Kapitalna to płyta, rockowa, a bywało różnie w przypadku tego zespołu, gdy skręcali trochę w inne kierunki muzyczne. Tutaj powrócili do źródeł, bardzo to pachnie początkiem lat 70-tych - z czego bardzo się cieszę.  Bardzo ładnie nagrana płyta, aż chce się słuchać, przemyślane to wszystko. Wszystko ładnie słychać, każdy instrument z osobna. Mnie to rajcuje. Szczególna płyta, pozostanie, w mej pamięci, do końca mych dni.
Polecam.
ps: przecudnej urody piosenka, poświęcona pamięci "Stopy"


 
   John Mayall? Nie, to Pan Wojtek w twórczym uniesieniu. ;-)

Rezerwat (1983) Rezerwat (Edycja 2012)

Ukazała się, nie dawno, w zeszłym roku, kolejna edycja CD tych nagrań, które pierwotnie wydano na płycie winylowej. Patrzę, czytam wydawca Polskie Radio, myślę sobie będzie dobrze, w końcu. Poprzednia edycja CD to porażka pod względem jakości dźwięku, za źródło posłużył zniszczony egzemplarz płyty winylowej.
Niestety, nie jest dobrze, nie napisał wydawca, że za źródło posłużyło zgranie z płyty winylowej, ja rozumiem, gdy mnie w trąbę próbują robić firmy krzak, ale żeby Polskie Radio w trąbę mnie robiło? Nikomu już nie można wierzyć.
Co prawda, kondycja winylowego egzemplarza była o niebo lepsza, co nie znaczy że dobra, umówmy się, że gra to jakoś, ale nie gra ładnie. Strasznie brumii to zgranie po niskich tonach, w cichych fragmentach, dodatkowo, co uważam za wyjątkową lipę, przeleciał masterujący całość programem, automatem, do usuwania trzasków. Usunięto większe trzaski, ale pozostała cała masa cyknięć, pyknięć, szumów i innych szmerów. Przy okazji, program wyciął
całe tło, niestety, tak działają programy automaty. Wyjątkowa lipa! Opisałem, jak to się robi, ręcznie, usuwając trzaski i inne brudy, tylko w tych miejscach gdzie one wystąpiły, a nie po całości.. Temat jest znany, od co najmniej kilku lat, niestety "masterujący" o tym nie wiedział albo też, nie chciało mu się przysiąść fałdów na dupie i zrobić to po ludzku, a nie byle jak. Gra to bardzo niechlujnie, brzydko, nie czysto, nie elegancko. 

W ramach praktyki zawodowej trafiłem kiedyś na lakiernię samochodową, taką małą, trochę czasu minęło, czegoś już zdążyłem się nauczyć, dał mi więc mój nauczyciel - prosty człowiek, ledwie szkoła zawodowa - do polakierowania jakaś prostą rzecz. Zrobiłem to w pięć minut, przeleciałem całość papierem ściernym, coś tam podklepałem, prysnąłem lakierem. Prosta sprawa, pomyślałem.
Pokazałem Panu Jankowi efekt mojej pracy. Spojrzał na mnie, i nic więcej nie musiał mówić. Pamiętam jego wyraz twarzy do dziś.
Potem spokojnie wytłumaczył, że nie można kłaść końcowego lakieru na niedokładnie oczyszczoną, nie przygotowaną, odpowiednio, powierzchnię, gdyż końcowy lakier wszystkie nasze błędy uwypukli, podkreśli. Będzie lipa. 

To tragiczna historia jest, z nagraniami tego zespołu. Wpierw, do roku 2005, prawie w ogóle nie było nagrań w wersjach oryginalnych, nie było wznowień na nośniku CD, płyt winylowych, były dostępne, tylko nowe wersje, nagrane powtórnie.
Jak, w końcu, wydano re-edycje CD, to wydano je bardzo źle. Chyba, jednak, taśmy zaginęły.  Do tego ta poligrafia, wznowień, zrobiona w 5 minut w edytorze obrazów, na kolanie. Bardzo nieładnie to wydają. Bardzo!

Anna Januszewska i Grzegorz Młudzik (1998) Gdyby myśli nasze (wiersze Joanny Kulmowej)



Czy ja mam ciekawe wydawnictwa? Mam, to jedno z nich, nakład - kilka sztuk, tym bardziej cenne, że dodatkowo z odręcznymi autografami artystów.
Bardzo dobre, bardzo dobre, ciekawie zrealizowane, śpiewają, recytują, a nawet rapują. Posłuchacie będzie wiedzieć, a posłuchać należy koniecznie!