Takie trochę, po polsku, Boogie woogie, ale też trochę bluesa, rock n rolla. Dobre ogólnie, choć, nieco, mało odkrywcze potraktowanie klasyki tematu, ja akurat lubię takie granie więc miło było posłuchać. Najbardziej boli ta perkusja z automatu i bardzo kiepska produkcja całości.
Niby rok wydania to rok 1993, ale źródła podają, nie wiem czy prawidło, że edycja na płycie winylowej ukazała się w roku 1989. Nigdy tego winyla nie widziałem w realu.