poniedziałek, 11 lutego 2013

Tygodnik Panorama 1995

Zestaw fotek, na ogół czytelnych, rocznika 1995, stron zawierających informacje muzyczne tygodnika, oraz stron które w jakiś sposób wpadły w mi oko. Taka forma została mi zlecona.

Przy okazji. Dostaję wiele e-mali o udostępnienie w formie elektronicznej czasopism z lat minionych.
Rzecz w tym, że, raz, jak takich czasopism nie posiadam, dwa, ani ich elektronicznych wersji.
Korzystam z publicznej biblioteki która posiada zbiór takich czasopism. W formie papierowej.
Każdy może z takich zbiorów skorzystać za darmo. Tyle, że wymaga to trochę "zachodu", trzeba pojechać do biblioteki, poprosić o udostępnienie, trzeba poświęcić czas na kopie cyfrowe. Zajmuje to mnóstwo czasu. Mogę to zrobić, moja rola jest tutaj wyłącznie usługowa. Absolutnie, nie chcę z tego czerpać korzyści. Jednak, to są określone koszty, które ktoś musi ponieść, ja nie jestem, aż tak, majętnym człowiekiem, aby te koszta ponosić.
Miejcie to na uwadze. Wszystko co zostało mi zlecone, opłacone, udostępniam, po jakimś czasie, wszystkim za darmo.
O przyjemności, niebywałej, z nurkowania w stercie makulatury - jak to nazywają złośliwi - pisał nie będę. Kto, choć raz zanurzył się w te odmęty, wie, że złośliwy racji nie mają.

pozdrawiam









niedziela, 10 lutego 2013

EXUMER - Possesed by Fire

Wydano tą płytę, również w Polsce (Tonpress),  nie pamiętam w którym roku, chyba około roku 1988, może 1989 roku. Oryginalnie płyta ukazała się, na Zachodzie w roku 1986, może w roku 1987?
Kupiłem wtedy ten polski winyl, niestety egzemplarz zaginął w mroku dziejów. Zapomniałem o płycie. Dziś znalazłem ten winyl w miejskiej bibliotece. Wróciły wspomnienia. Pamiętam, że nie bardzo mi wtedy leżało takie granie. Postanowiłem przypomnieć sobie jak to wtedy grało, ale nie z polskiego winyla, gdyż ukazała się świetnie grająca edycja CD. Pięknie to gra!
Moc, moc, moc, kapitalna płyta, energia w czystej postaci.
Tytułowe nagranie gościło, wtedy w Polsce, na dość popularnej liście "Metal Top 20" Niestety, do dziś nic mi nie wiadomo o człowieku który tą listę układał, publikował.


Mega Bitt - "Tytułów brak"

Żona wysłała mnie po, dwie 5 litrowe butle wody. Ociągałem się, mimo, że na swojej ulicy, długości 100 metrów, jest 10 banków, to nie ma sklepu spożywczego, muszę chodzić do sklepu spożywczego 500 metrów. Ma to swoje dobre strony, pomijając fakt, że służy to zdrowiu, można kupić po drodze jakieś ciekawe wydawnictwo muzyczne. Na prawdę, najciekawsze polskie wydawnictwa, te zapomniane, leżą, często, na pchlich targach.
Bladego pojęcia nie miałem, że było takie "cuś", ale jak widać było. Zagadką jest, kto tu gra i śpiewa, w rytmach dance. Takich "true dance" umpa, upma, cyk, cyk. Idealne do "wypasionej bryki", spokojnie będzie ten bas słuchać w promieniu kilometra, albo dwóch. Jak ktoś chce pobawić się w rozwiązanie tej zagadki to mogę zrobić cyfrową kopię. Na życzenie!
ps: Oczywiście "klepsydra" - cudnej urody pomysł. Kupiłem dla tej klepsydry. Ciekawy temat, ktoś pociągnie dalej? 

[edycja, kilka dni później]

Kochani, jesteście mi winni dwie duże wódki za to, że udało mi to przesłuchać w całości, a tak zwykle czynię gdy coś digitalizuję.
Pamiętam, jak takie granie było modne, miałem wtedy wrażenie, że muzyka sięgnęła bruku. Myliłem się.
Trochę kombinacji było z zgraniem, trzeba było przełożyć taśmę do innej kasety, gdyż oryginalna kaseta miała zniszczoną gąbkę dociskającą taśmę do głowicy magnetofonu. Gra to teraz lepiej, ale nie gra najlepiej. Całość trwa "tylko" 60 minut, a wystarczy mi takiego grania na kolejne 10 lat. 

 





Dragon - Horda Goga

Miałem ostatnio trochę wolnego czasu, który zagospodarowałem poprzez wizytę w publicznej, miejskiej bibliotece. Jest takich bibliotek w moim mieście kilkanaście, ale tylko ta udostępnia zbiory płyt winylowych. Inne schowały takie wydawnictwa do piwnicy. Ma to się zmienić, albo i nie, zrobiono bowiem inwentaryzację takich zbiorów i na dniach ma zapaść decyzja co dalej. Pożyjemy zobaczymy.
Półka z płytami winylowymi, w wspomnianej wcześniej bibliotece, nie jest zbyt obszerna, jakieś, w sumie, 15-20 metrów regałów. Większość wydawnictw, tych najbardziej, kiedyś, popularnych jest dość mocno wyeksploatowana. Zdarzają się jednak wyjątki, bo np było kilka egzemplarzy, z których nie wszystkie były w użyciu, lub też z innych powodów. Każdy egzemplarz posiada kartę, na której odnotowywano kiedy był wypożyczony. Większość była w użyciu, w latach 80, czasem, ale rzadko w latach 90. Wybrałem kilkanaście, tych najmniej zużytych, trafiło się kilka nigdy nie granych egzemplarzy.
Dragon - Horda Goga, to jeden z takich winyli. Nie pamiętam tej płyty gdy ukazała się, a był to, chyba, rok 1990. Nie pamiętam, gdyż nie interesowało mnie wtedy takie granie i śpiewanie. Postanowiłem sprawdzić, dzisiaj, czy nadal jest to dla mnie niestrawne, czy może, jednak, coś ciekawego w tym jest.
Umyłem winyl, normalnie, pod bieżącą wodą. Wiem, wiem są do tego dedykowane specjalne myjki, magiczne płyny, etc. Niech sobie będą, czysta woda jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
Odtworzyłem płytę dwa razy, w czasie trzeciego odtworzenia nacisnąłem przycisk record w edytorze dźwięków i nagrało się tak jak winyl zagrał. Mam za sobą trzykrotne przesłuchanie tych nagrań. Solidna dawka!. Nadal nie jest to dla mnie granie i śpiewanie, w całości i często, ale raz na jakiś czas, to i owszem.Głośno grają, szybko i ostro, i oto chodzi w takim graniu. W sumie podobało mi się.
Nie wiem, czy płyta doczekała się wznowienia na nośniku CD. Niby tak, a niby nie. Internet podpowiada, że cześć nagrań dodano, jako bonusowe nagrania, do re-edycji angielskojęzycznej tej płyty, w której to wersji zaśpiewał, niejaki Grzegorz "dorosłe dziecko" Kupczyk. Czy internet podpowiada dobrze? Nie wiem.

ps: zabawna okładka, no, fajny kurczak, wyrośnięty ponad miarę ;-)







sobota, 9 lutego 2013

Klincz - Gorączka (1983/1984?)

Nie pamiętam już, jak to było z synth-popem w Polsce. Kto był pierwszy, a kto, mimo, że pierwszy nie był z takim graniem, był dużo bardziej istotny. Pamiętam, że pierwsze nagrania jakie usłyszałem wtedy, w tym typie, to były dwa nagrania zespołu Kombi, "Inwazja z Plutona"/"Nie ma jak szpan, ale pamiętam też, że zespół Klincz w tym samym czasie nagrał kilka piosenek w takim stylu. Które były grane w radio, w programie pierwszym Polskiego Radia. Było to, chyba, w połowie roku 1983, albo trochę wcześnie. Niektóre - nie wszystkie -  piosenki wydano na płycie winylowej, którą pragnę dziś przypomnieć. Był jeszcze Kapitan "beret" Nemo z pierwszym singlem, byli inni. Zatarło się to w pamięci, nieodwracalnie, i jasności nie mam.
Płyta "Gorączka" nie doczekała się wznowienia na nośniku CD, jak i inne wydawnictwa, winylowe, na kasetach magnetofonowych, zespołu, nie ma też wydań piosenek które nie doczekały się żadnej edycji na jakimkolwiek nośniku.
Zgrywałem ten winyl do postaci cyfrowej wiele razy, ale dziś trafił się egzemplarz nowy, przeleżał w szafie miejskiej biblioteki nietknięty. Nie widniał w spisie, ani katalogu. Przypadkowo zajrzałem, tam gdzie zaglądać nie powinienem ;-)
[przerwa] na papierosa.

Płyta "Gorączka" nie była wtedy popularna, ba, to była obciachowa płyta. W Polsce wtedy szalał rock,  - kto żyw chwytał za gitarę ;-) -  a tutaj mamy mało rockowe granie.
Owszem, ta płyta, to wręcz kalka płyty Viena zespołu Ultrawox. Dosłownie, ostatnie nagranie na obu płytach to wolny numer. Te same patenty, tyle, że zrealizowane na dużo gorszych klawiszach, dużo gorzej wyprodukowane.
Nie mniej jednak, dobrze się tego słucha, choć okrutnie, całość, zalatuje plastikiem. Na domiar złego, w wydaniu winylowym, całość gra źle. Bardzo nie ładnie grają te klawisze, z kiepskiej polskiej płyty winylowej.  Niestety, innej edycji brak.
Za wszystko odpowiada Pan Kniat. Bardzo zdolny muzyk, który popłynął w rejony w które popłynąć nie powinien. Tyle, że taką ocenę to się łatwo pisze na blogu, a życie realne to inna bajka. Bardzo lubię Pana Kniata.

ps: trochę to potrwa, bo muszę całe zgranie oczyścić z ręki, wszelakiej maści "usuwacze trzasków" wymiękają przy tej płycie. Znajdują trzaski ,tam gdzie ich niema.

Przeboje we dwoje

Małżonka wysłała mnie po bułki. W drodze powrotnej zaglądnąłem na pobliski bazar, na którym kupiłem poniższą składankę. Owszem, znam ciekawsze zajęcia, niż kupowanie składanek nie z gruchy, nie z pietruchy, ale tam gdzie płyty kupuję, płyty kosztują, zwykle, złotówkę lub dwie, więc nie żal gdy trafi się jakiś gniot. Ta płyta kosztowała złotówkę, ale nie dlatego kupiłem, że tania. Kupiłem ze względu na wydawcę, polską firmę Starling. Oczywiście, że wolałabym trafić na inne, ciekawsze, płyty tego wydawcy, ale to płyta nie jest zła. Bardzo dobrze się tych piosenek słucha, w dodatku nigdy tych nagrań nie słyszałem, lub nie słyszałem w tych wersjach. Melodyjnie i do przodu. Nie wierzycie? Sami posłuchajcie. 

Przy okazji firmy Starling, czy ktoś posiada może taki wynalazek:
http://www.discogs.com/Starling-Marianna/release/2056788








2 CD z 4 kultowych winyli





Tak to sobie wydawca wymyślił, w moje ocenie, z którą nikt nie musi się zgadzać, wymyślił absurdalnie, szczególnie, że brakujące nagrania zmieściłby się na owych dwóch CD.
Te piktogramy, zamiast kompletu poligrafii winylowych wydań, to również pomysł cokolwiek nietrafiony, szczególnie, że płyta "Wszystkie stworzenia duże i małe, nie doczekała się wydania w formie CD. Na szczęście, wydano wszystkie piosenki z tej płyty. Za co chwała wydawcy.
W którymś z poprzednich wpisów podsyłałem skany poligrafii w wysokiej rozdzielczości więc można sobie machnąć w jedno popołudnie do tego stosowną poligrafię, wypalić CDR i postawić wydanie na półce ;-)
Trzeba będzie, tym samym sposobem, zająć się drugą płytą, co prawda brakuje jednego nagrania, ale jest na innej składance. Brak tylko egzemplarza winylowego do zeskanowania. Może ktoś ma? i stosownie zeskanuje, na skanerze A3? Ponieważ rozmiar okładki jest nie typowy, trzeba zrobić po dwa skany na jedną stronę, aby można to było złożyć w całość. W możliwie największej rozdzielczości.
ps: przy okazji, należałoby wydawcy podpowiedzieć, że nagrania "Spocznij kapturku - zaraz cię zjem" miało na edycji winylowej "trochę" inny tytuł. Czasem mam wrażenie, nie tylko w tym przypadku, że w polskich wydawnictwach muzycznych to pracuję kompletne nieuki.
pps: miałem w zamiarze zająć się dziś starymi 10 calowymi polskimi płytami, ale otworzyłem pocztę w komputerze, a tam: Chochoły, Tajfuny, Warszawski Rock N Roll lat 60-tych, z ostatnich edycji CD. Bóg mnie kocha ;-) Dziękuję!