środa, 15 maja 2013

"(u) Maxima w... Gdyni"

Hit taki był, dawny, zespołu Lady Pank, "Mała Lady Pank" - jakoś tak. Zmyślona historia pióra Andrzeja Mogielnickiego. Wymyślona udanie.

Wracałem dziś z Gdyni, było późne popołudnie, na drogę powrotną nie zarezerwowałem noclegu. Pozostawało liczyć na cudowny traf  lub dużo szczęścia. Jak wiadomo na tym terenie hotele, raczej, do tanich nie należą, szczególnie te w centrum i przy głównych traktach. Zjechałem z trójmiejskiej obwodnicy, na pierwszym zjeździe. Przez kilka kilometrów nie spotkałem żadnego hotelu. Znużony jazdą w korku, a także niepewnością, kiedy znajdę miejsce do noclegu, oraz posiłku, postanowiłem zrobić sobie przerwę w podróży. Zatrzymałem się przed przydrożnym sklepem, celem zakupu paliwa, w postaci słodyczy.
Gdy wychodziłem ze sklepu, na odchodne, bez przekonania, zapytałem sprzedawcę, proszę pana, miejsca do noclegu to gdzieś tutaj są? Sprzedawca, nie mówiąc ani słowa, wręczył mi wizytówkę. Na moje pytanie gdzie to miejsce jest, opowiedział, tutaj, pan się odwróci.
Wiecie jak to jest z takim przydrożnymi motelami? Bardzo różnie jest. Dzwonię więc, mógłbym podejść, ale lepiej negocjuje się warunki noclegu telefonicznie. Cena noclegu 50 złotych, obiad 15 złotych. Intrygująca propozycja, ale też podejrzanie tania. Odpowiadam, że będę za chwilę.
Teraz najlepsze, motel jest przecudnej urody, pokoje mają nowy ładny, elegancki wręcz, wystrój. Do skorzystania jest, we własnym zakresie, świetnie wyposażona kuchnia. Oraz, co mnie zdumiało, właściciele, osobiście gotują i podają posiłki  - bardzo smaczne i obfite - dla tych którzy nie byli przygotowani do skorzystania z kuchni we własnym zakresie. Nie widać tego z drogi, okna jadalni wychodzą na ciekawie zagospodarowany ogród i ładne, duże, jezioro, w takich okolicznościach przyrody posiłek smakuje niebiańsko. 
Właściciel poleca skorzystanie, wieczorem, z grilla w ogrodzie, oraz spacer wokół jeziora, można też popływać łódką po jeziorze, dodaje, że tak pięknie żaby nie kumkają nigdzie indziej. Tani chwyt reklamowy? Nie, wszystko to prawda. Siedzę w ogrodzie i słucham jak żaby kumkają i rechoczą.
Na pewno przenocuję tutaj jeszcze jutro i każdym następnym razem gdy będę w tej okolicy. Szczerze polecam.
http://villamaxima.pl/
Nie zawsze jest tak bajkowo, co nie znaczy, że jak trafi się podły pokój w tanim hotel nie może być ciekawie.
Wczoraj trafił się motel, Zajazd Kaszubski pod Lęborkiem, z zewnątrz relikt przeszłości, ale umiejscowiony ciekawie, niestety, wewnątrz również relikt przeszłości, brud, smród, wystrój pamiętający późnego Edwarda Gierka. Hardcorowe miejsce, nie potrzeba wehikułu czasu, aby namacalnie poczuć klimat PRL-u. Podziękowałem, dosyć duchów z przeszłości.
Już miałem wychodzić bo nie dość, że nieciekawie wewnątrz to jeszcze drogo. Odwracam się na pięcie i co widzę? Ducha widzę. Objawił mi się towarzysz Gierek we własnej osobie? Nie, jeszcze nie tym razem ;-)
Pora była wczesna, niczego jeszcze nie nadużyłem, więc to, jednak, musi być prawda.  Z hotelowego baru wychodzi koleżanka z pracy,  pracowaliśmy w tej samej firmie, było to bardzo dawno temu, od tamtego czasu nigdy więcej nie widzieliśmy się.
Spotkanie gdzieś w Polsce, przypadkowe, niewiarygodne. Równie prawdopodobne jak wygrana w Lotto.
Zawróciłem w kierunku recepcji.......
Kolejny raz PRL wygrał - nie pomnę który to raz -  ale warto było dać za wygraną ;-) Bowiem, nie od dziś wiadomo że, klimat miejsca tworzą ludzie.